Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dudysia z miasteczka Raciborowice G k/Bolesławca . Mam przejechane 18580.29 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
watch-live-tv.comStatystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dudysia.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2014

Dystans całkowity:332.49 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:19:32
Średnia prędkość:17.02 km/h
Maksymalna prędkość:39.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:29 (16 %)
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:55.42 km i 3h 15m
Więcej statystyk
  • DST 59.15km
  • Czas 03:17
  • VAVG 18.02km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Krępnica

Niedziela, 23 listopada 2014 · dodano: 24.11.2014 | Komentarze 2

Budząc się rano już wiedziałam ,że dzień będzie nam sprzyjał .Za oknem zamek Grodziec

w swojej pięknej okazałości, na tle wschodzącego pięknego  słońca ,widok który nigdy się chyba nie znudzi...i ta biel za oknem ,przymrozek!!! Ale to nic ,śniadanie ,kawa ,ciuszki rowerowe ,godz. 10.00 ,w drogę. Jeszcze miłe słowa sąsiadki na pożegnanie "gdzie wy jedziecie przecież jest tak zimno"(i pewnie myśl : WARIACI) Jedziemy przez Iwiny i Lubków do Tomaszowa, tam jesteśmy umówieni z n1cram .Po drodze człowiek w samochodzie wytyka nas palcem (a właściwie to  nie nas ,bo nie o mnie tam przecież  nie  chodzi ). Robert czeka już na nas, chwila rozmowy i decyzja ,jedziemy do Krępnicy. Jest chłodno ,ale słońce pięknie świecii nie ma wiatru ,co powoduje że jedziemy jak na skrzydłach. Jedziemy na Kraśnik piękną aleją drzew

Mijamy Kraśnik Dolny i Górny, Nową Wieś Kraśnicką , zatrzymujemy się w Dąbrowej , w pobliżu wiaduktu kolejowego,

Wyciągam JEŻYKI ,chyba już stały sie symbolem naszych wspólnych wypraw , (najprawdopodobniej mają coś nielegalnego w sobie ,są za bardzo podejrzane) i zajadamy się nimi...

Starczy tego dobrego ... jedziemy dalej ,dojeżdżamy do głównej i wpada nam do głowy pomysł aby odwiedzić moją bliską koleżankę Gosię ,mieszka niedaleko , w Golnicach . Powiemy szybkie "Dzień dobry" i ruszymy dalej. Hahaha szybkie Dzień dobry zamieniło się w sympatyczną godzinkę przy miłej rozmowie z Gospodarzami  przy kawce i herbatce . Przy okazji Darek udzielił wywiadu dwóm przejezdnym osobnikom,zainteresowanym jego dziwnym pojazdem ,stojącym na terenie posesji. Żegnamy Przyjaciół i jedziemy dalej ,humory dopisują nam niesamowicie. Dojeżdżamy do Krępnicy ,tam obowiązkowy postój

i wspólna fota ...za trzecim podejściem  :-D

jesteśmy w siódmym niebie ,jest świetnie ,bawimy się dobrze, ale trzeba ruszać dalej ,ostatnie spojrzenie

i jedziemy do Bolesławca . Mijamy rynek , przy galerii zatrzymujemy się ,Darek jak zwykle jest w centrum zainteresowania ,dzisiaj już do przesady ,znowu udziela wywiadu . Jeszcze niespodziewane spotkanie z bratem i bratową Darka i jedziemy dalej. Robert odprowadza nas jeszcze przez chwilę , żegnamy się i ruszamy dalej. Przez Kruszyn ,Łaziska do głównej.Tam mój kochany mąż wyciska ze mnie wszystkie siły ,jedziemy w szybkim pędzie aż do Raciborowic . Dojeżdżamy do domu ,zmęczeni ale szczęśliwi i znowu wycieczka nam się udała. Tak bardzo zgadzam się z niedawno usłyszanym stwierdzeniem "Naćpani ,nie dość ,ze za darmo to jeszcze legalnie ". Tak właśnie sie czujemy!!!





  • DST 40.50km
  • Czas 02:27
  • VAVG 16.53km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na herbatkę do Bratówki

Sobota, 22 listopada 2014 · dodano: 22.11.2014 | Komentarze 2

Trasa: do Bolesławca , krótka wizyta u Bratówki ,gorąca herbata , chwila rozmowy i z powrotem, przez Kruszyn i Łaziska. Mimo chłodu  bardzo satysfakcjonująca jazda ,prawie dwa tygodnie bez roweru zrobiło swoje. I to przyjemne zmęczenie po powrocie do domu ...


  • DST 70.80km
  • Czas 04:14
  • VAVG 16.72km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wizyta w Uroczysku

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 11.11.2014 | Komentarze 2

Ranek , 9.30 wyjazd z Raciborowic .Kierujemy się z nahtah na Tomaszów Bolesławiecki ,tam jesteśmy umówieni z TomSawyer na wspólna wycieczkę  do Osłej .Jedziemy na Szczytnicę, tam skręcamy w lewo ,mijamy osiedle poradzieckie, autostradę,lotnisko. Przy skręcie na Osłą ,zmieniamy zdanie i naszym celem jest teraz Gromadka. Z Gromadki jedziemy na Modłą wzdłuż lasu przypominającego  stare uroczysko ,a może wprost odwrotnie, stare bagna, z których za chwile wyłonią się pradawni mieszkańcy tych podmokłych zapomnianych terenów, takich jak ,strzygi ,topielce i im podobni .W Modłej zauważamy ciekawy obiekt ,brama do... niestety zamknięta ,z tabliczka zakaz wstępu . Miejscowe dzieciaczki, ubawieni widokiem niecodziennego roweru ,jakim przyjechał Nahtah, udzielają nam informacji ,że teren prywatny, że nie wolno tam wchodzić.


Jedziemy dalej ,Tomek obiecuje nam ciekawy park. Dojeżdżamy  do centrum ,na przeciwko kościoła ,po drugiej stronie ulicy, znów brama,tym razem otwarta... kiedyś tu stał renesansowy pałac ,teraz zostały tylko bramy i resztki z zabudowań folwarcznych,

pilnie strzeżone przez groźnego osobnika...

Informacji o danych obiektach oraz podworskim parku dowiadujemy się z tablicy informacyjnej

Ucieszeni jedziemy zdobywać park... a jest na co popatrzeć ,przenosimy się do bajkowego lasu ,tam obowiązkowo robimy postój ,trochę fotek ,wrzucenie coś na ruszt...

Jedziemy tą  piękna aleją ,rozglądając się na boki

piękne uroczysko ,baśń...

Jedziemy dalej, wyjeżdżamy z lasu i pniemy się prosto drogą polną w... szerokie i rozległe pola, i tu nas coś tknęło ,coś jest nie tak, zawracamy ,gdzieś musieliśmy minąć drogę ,w którą mieliśmy skręcić. Jest ,trochę zarośnięta ,ale przecież jest jesień ma prawo... pchamy rowery ,przed nami widzimy ubita drogę... jakież jest nasze zdziwienie gdy okazuje się ,że jest to wielka kałuża,do złudzenia przypominająca drogę...

zawracamy...

Wracamy tą sama drogą ,przed tablicą informacyjną spotykamy Panią ,która wyjaśnia nam ,że park jest zarośnięty i nie ma szans na przejście ścieżką dydaktyczną. Jedziemy dalej  drogą przez las ,Stary Łom ,Groble ,Krzywa .Skręcamy w główna i na stacje na kawę ,należy nam się ,jest wyśmienita .Siedzi i rozmawia nam się fajnie.Ale czas jechać, pomalutku kończy nam się dzień.Kierujemy się na Radziechów ,po drodze mijając żwirownię piasku...

oraz betoniarnię,

Panowie zostawiają mnie w tyle ,chyba bardzo się spieszą...

Mijamy Radziechów ,Olszanicę ,Garnczary , jeszcze chwila postoju i nasz zachwyt nad zachodzącym słońcem...

Ruszamy dalej ,w Iwinach żegnamy się z Tomkiem i każde z nas jedzie w swoim kierunku.
I znów mamy poczucie pięknie spędzonego dnia  ,w świetnym  towarzystwie ,w ciekawych i nowych miejscach .Znów udało nam sie odskoczyc od szarej rzeczywistości .


  • DST 38.19km
  • Czas 02:20
  • VAVG 16.37km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Bolesławca nocą ...

Niedziela, 9 listopada 2014 · dodano: 10.11.2014 | Komentarze 2

Ranek we mgle poszedł w zapomnienie ,a my czuliśmy niedosyt ,przecież mieliśmy więcej pojeździć.  Niezdecydowanie z mojej strony i perfidne podpuszczanie mojego kochanego męża ,co miałam robić??? Jadę !!! Jeszcze telefony do Kolegów TomSawyer i n1cram ,może będą chętni na nocną przejażdżkę . Chęci są ,gorzej z możliwościami.  Przebieramy się i wychodzimy  ,w miedzy czasie informacja od Roberta ,dołączy do nas w Bolesławcu. Wyruszamy i jedziemy , o dziwo jest  cieplej niż w przed południem. W czasie drogi dwa razy się przebieram . Wioski pięknie oświetlone  ,gorzej miedzy nim,  jest bardzo ciemno, dobrze ,że mamy odpowiednie oświetlenie.Po 40 min dojeżdżamy do Bolesławca  ,tam czeka już na nas Robert .Jak przystało na gospodarza ,oprowadza nas po swoich włościach. A jest co oglądać Bolesławiec nocą jest niesamowity . Wjeżdżamy do Rynku ,kamieniczki mienią się we wszystkich kolorach




Podjeżdżamy pod kino Orzeł ,nie miałam zielonego pojęcia ,że tak pięknie jest oświetlony ten obiekt . Darek pod urokiem kina sam wciela się w Orła ,tworząc  jedność .


przechodzimy dalej do parku, podziwiamy mury obronne ,tu Znak Polski Walczącej z pamiątkową tablicą...


XIX-wieczna pogodynka. kiedyś pełniła funkcję stacji meteorologicznej.


Tu Robert  zauważa ,że ma spuszczone koło u roweru ,z dalszej jazdy nić,odprowadzamy Go pięknie oświetlonymi alejkami  ,podziwiając grę świateł ...


Chwila rozmowy i żegnamy się z Kolegą ,który jeszcze na pożegnanie kieruje nas w  miejsca,które warto zobaczyć .
Ruszamy dalej ,za chwilę znów podziwiamy ,ogród tarasowy w całej okazałości...


widok na mury obronne...


Jedziemy dalej przed, nami największa atrakcja Bolesławca -Wiadukt...

Teraz już tylko obwodnicą do ronda i do domu .Mimo ze miałam dość duży dylemat ,jechać ,czy nie jechać (nie do końca lubię nocną jazdę ) uważam ,że był to naprawdę bardzo trafiony pomysł pod każdym względem .



  • DST 32.95km
  • Czas 02:07
  • VAVG 15.57km/h
  • HRmax 29 ( 16%)
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

We mgle...

Niedziela, 9 listopada 2014 · dodano: 10.11.2014 | Komentarze 2

Dzień ponury i mglisty , chociaż gdzie nie gdzie zaczęło przebijać się słońce zza mgły ,i to nam dało nadzieję ,że jednak coś z tego dnia będzie. Przebraliśmy się w ciuszki i na rowery . Jeszcze na pożegnanie słowa sąsiada "gdzie wy w taką wietrzną pogodę się wybieracie " Po obietnicy ,że tylko z wiatrem będziemy jechać ,wyruszyliśmy . Raciborowice , Iwiny ,przed nami Lubków ze swoim pałacem w tle... i wiewiórką ,która przebiegła nam prawie pod nogami i czmychnęła ,gdzieś wysoko na drzewo(nie udało mi się jej  niestety uwiecznić)

I dalsza droga w stronę Tomaszowa Bol., mgła cały czas trzyma...

W Tomaszowie postój przy kompleksie pałacowym,

jeszcze nie tak dawno tam przecież mieszkali ludzie...

a teraz straszy swoimi pustymi oczodołami...

Jedziemy dalej ,mgła robi się coraz większa . Mijamy przejazd kolejowy w Szczytnicy

I  teraz już ciągle pod wiatr  . Przed Wilczym Lasem skręcamy w prawo i jedziemy chwilę główna ,a następnie w lewo, w kierunku Lubkowa. Za kolonią postój , las mnie przyciąga...


Jedziemy dalej ,wjeżdżamy w Lubków i zatrzymujemy się na chwilę  przy pomniku ,znanym jeszcze z dzieciństwa ,ale nigdy nie oglądanym z tak bliska . Pomnik a na nim, nazwiska i daty ,każda inna, z przełomu lat  1914 - 1918 r, jaka jego historia,
nie wiem..
.
Jeszcze chwila i dojeżdżamy do domu  ,Raciborowice witają nas nieśmiało wyglądającym znad mgieł słoneczkiem ,gdzie było wcześniej !!!


  • DST 90.90km
  • Czas 05:07
  • VAVG 17.77km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Pławnej po raz drugi

Niedziela, 2 listopada 2014 · dodano: 02.11.2014 | Komentarze 0

Już z samego ranka pogoda pokazała nam swoje najlepsze oblicze, Grodziec na wschodzie błyszczał niczym gwiazda

 Spakowani  wyruszyliśmy na przeciw temu pięknemu dniu .
W Żeliszowie mieliśmy umówione spotkanie z TomSawyer ,dzisiejszym naszym towarzyszem podróży. Lecz  zanim do tego doszło, spotkaliśmy (po raz drugi) człowieka  z kolumnami na rowerze ,tym razem  nie wytrzymałam i uwieczniłam rower na fotce. 

W Jaroszewicach dołączył  do nas Tomek i wspólnie rozpoczęliśmy naszą podróż .Jazda wyśmienita ,pogoda nam dopisała.

Ruchu na drodze praktycznie zero (fakt ,że jechaliśmy boczniówkami zrobił swoje) Przemierzyliśmy Suszki ,Włodzice ,Rakowice .W Lwówku chwila postoju ,doładowanie energii.

Nie mogłam się oprzeć  ,taki piękny widok, okna w najpiękniejszych kolorach jesieni

A z Lwówka po drodze świetne widoki na Szwajcarię Lwówecką

 i przyjemność do entej potęgi ,do Pławnej droga rowerowa.Żyć, nie umierać ,można jechać w nieskończoność ...ale my do Pławnej.

A tam do Galerii ...

...strzeżonej przez groźnego osobnika,

...na pierogi ,a cóż by mogło być innego...

...i kawę .Podanej w filiżance którą własnoręcznie wymalowałam

Rozleniwiło nas to dokładnie ,Tomek mało nam nie usnął .Darek żeby rozbudzić Kolegę ,wyciągnął Go na Drogę Krzyżową .Od razu na górę (ja tym razem zostałam przy rowerach) do ołtarza . A później (w odwrotnej kolejności ) ,wzdłuż stacji serpentynką na dół. Wsiedliśmy na rowery i znowu w trasę ,Chcieliśmy wracać tą samą trasą ,ale doszliśmy do wniosku, że przecież są jeszcze inne drogi ,więc dlaczego by nie skorzystać.Ruszyliśmy na Ocice ,a później na Mierzwin , następnie drogą leśną na Bolesławiec. Tam obwodnicą przez miasto , Tomek odprowadził nas jeszcze do ronda przy wyjeździe na Kruszyn i tam się pożegnaliśmy, z obietnicą na kolejne wspólne wyprawy. Minęliśmy  Kruszyn ,Łaziska , w Warcie Bolesławieckiej zaopatrzyliśmy się w świeżutki chleb .Po drodze minęliśmy się jeszcze z n1cram ,(też mógł być naszym towarzyszem podróży ) i przed wieczorem udało nam się wrócić do domu .Świetna wyprawa ,dająca dużo satysfakcji ,taka odskocznia od codzienności ,jeszcze do tego przy takiej pogodzie. Chyba wszyscy tego potrzebowaliśmy ...