Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dudysia z miasteczka Raciborowice G k/Bolesławca . Mam przejechane 19161.99 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
watch-live-tv.comStatystyki zbiorcze na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dudysia.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:208.87 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:13:12
Średnia prędkość:14.99 km/h
Maksymalna prędkość:40.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:37 (20 %)
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:34.81 km i 2h 38m
Więcej statystyk
  • DST 42.17km
  • Czas 02:28
  • VAVG 17.10km/h
  • HRmax 37 ( 20%)
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przed siebie w słoneczny dzień

Niedziela, 26 października 2014 · dodano: 28.10.2014 | Komentarze 3

I znów  piękna pogoda  zaprasza na przejażdżkę . Obiad zrobiony wcześniej ,na rowerki i w drogę . Przez Iwiny, Lubków na Wilczy Las, skręt w lewo i na Szczytnicę ,(lubię tę trasę ,miłe wspomnienia z dzieciństwa ). tam zbaczamy  na chwilę na stawy strażackie ,zobaczyć co się zmieniło od naszych ostatnich odwiedzin. Przedtem byliśmy w środku lata teraz piękna jesień. Chwila obcowania z naturą i jedziemy dalej . Ze Szczytnicy na Kraśnik a następnie Kruszyn i tu Darkowi przypomniały się pomniki ,stare prawie zapomniane pomniki pamiętające dawne czasy. Pokazał i przedstawił przy każdym pomnikiem krótką historię ,to także jego historia ,jego dzieciństwo i dorastanie.I znów chwila zadumy. Następnie do Łazisk ,a później drogą główną przez Wartę Bol ,Iwiny ,do domu . Tam obiad ,zbiórka Rodzinki i na kawę do Teściów, tym razem już samochodem.

Staw strażacki w Szczytnicy...


Jesień...


...i jej wszędobylskie kolory...


Staw w kruszynie ...a może pozostałość po stawie...


Jeden z pomników w Kruszynie...


  • DST 41.37km
  • Czas 02:50
  • VAVG 14.60km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesiennie

Sobota, 25 października 2014 · dodano: 25.10.2014 | Komentarze 2

Słoneczny dzień zapraszał do wyjścia  na rowery ,oczywiście  bardzo chętnie z tego skorzystaliśmy ,tym bardziej że minęło już dwa tygodnie od ostatniego wyjazdu.Wychodzimy z domu i  pełni optymizmu wyruszamy przed siebie . Pogoda niesamowita ,słoneczko ,bez wiatru ,jeszcze trochę chłodno ,ale to nie jest ważne. Jedziemy przez Żeliszów,  w Jaroszewicach spotykamy wesołego rowerzystę ,na bagażniku ma zamocowaną wieżę z kolumnami !!! :-D  Jedziemy dalej  ,a może ściślej ,prowadzę rower pod górę przy wyjeździe z Jaroszewic . Mój wysiłek jest wynagrodzony ,na szczycie górki mój licznik  pokazuje stan przebytych wszystkich kilometrów ,znowu magiczna cyferka 2500  tyle mam  już w tym sezonie . Skręcamy w lewo ,w polecaną nową drogę pożarową . Droga niesamowita ,pachnąca lasem  i  z pięknymi kolorami. Przejeżdżamy przez główną z Bolesławca i jedziemy prosto, wzdłuż strzelnicy. Cały czas jesteśmy pod wrażeniem tej pięknej trasy,oczywiście robię zdjęcia. Niestety ,w Bożejowicach droga kończy się , jedziemy jeszcze chwilę w nadziei ,na ciąg dalszy ,ale niestety...Wracamy . Z Otoku do Kraszewic tam znajdujemy dwie zapory wodne ,jeszcze ich nie widziałam ,oczywiście aparat idzie w ruch..jedziemy na Włodzice a następnie  drogą gwarków na Żeliszów ,przez KAŁUŻE . Nahtah cwany ma wysoki rower zgrabnie przejeżdża przez kałuże,ja  zdziwiona brodzę w kałuży !!! Jedziemy dalej w pięknym słonecznym dniu Jeszcze przy pięknej pogodzie wjeżdżamy do Raciborowic.

Piękno jesieni nas urzeka ...


Nowa droga pożarowa , szkoda ,ze tylko do Bożejowic...


Kraszewice...


Aparat fotograficzny cały czas w użyciu...


Druga tama w Kraszewicach...

Następna magiczna cyferka pokonana...


  • DST 11.00km

Wycieczka do Geoparku w ok Łęknicy

Niedziela, 19 października 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 3

Planowana wycieczka  rowerowa , niestety z różnych powodów  nie wypaliła.Lecz nie dajemy za wygraną ,jeden telefon do Kuzynki i już wszystko wiemy .Niedziela 8.00 wyjazd. W Bolesławcu dosiada się do nas Wiola i ruszamy. Do Nowych Czapli dojeżdżamy bez problemu ,zostawiamy samochód i dalej ruszamy na pieszo Ścieżką Geoturystyczną  Dawnej Kopalni Babina.Humor nam dopisuje , ludzi w pobliżu żadnych ,jesteśmy pierwsi na ścieżce .


Ruszamy przed siebie . Już za chwilę ukazuje się nam pierwsze jeziorko


Podoba nam się bardzo ale idziemy dalej. Darek stwierdza ,ze się wleczemy i nadaje tempo


Nie mając wyboru, równym,sprężnym krokiem podążamy  za nim...

Aparaty trzymamy w gotowości...


Naszym oczom ukazuje się następne jeziorko ,już zaczynamy się zachwycać kolorami...


U Darka zaczynają się pojawiać pierwsze objawy zniecierpliwienia...


Bierzemy się w garść i idziemy dalej..  Naszym oczom ukazuje się niesamowity obiekt


Oczywiście wdrapujemy się na niego ...


...a tam nieziemski widok!!! Z wrażenia opadają nam szczęki ...


Aparaty idą w ruch... bardzo nam żal ,ale trzeba iść dalej...
Przed nami następny przystanek i znowu ochy i achy...


Jak przez łzy widzimy oto taki widok ,niestety to nie my...


 Drogi przepiękne , wymarzone ...gdzie nasze rowery ,dlaczego ich tu nie ma!!!


I znowu niespodzianka ,góry przed nami  ,Darek gotów jest mi pokazać wszystkie zakamarki tego pięknego miejsca...
Nie opieram się ... daję się prowadzić ,jak dziecko za rękę ...


Głęboko w lesie znajdujemy zapadnięty las w środku jeziora z wystającymi kikutami...

krótka sesja zdjęciowa...


...i ukazuje  się nam jeziorko żelazowe...


Podążamy do kolejnego jeziorka ,ten z kolei czaruje nas swoimi kolorkami...


Następne jeziorko to już  intensywne kolory zieleni...


Ostatnie  przed nami i zawracamy...


Darek ma nas już  dość  ,idzie odkrywać Afrykę ... jak najdalej od nas...


...i zdobyć grzbiet słonia (skąd wszędzie słonie!!!)


a my w spokoju i ciszy ,cieszymy się urokami polskiej jesieni...


...po jakimś czasie wiedziony tęsknotą mąż nas dogania...


Wracamy do domu , ale po drodze zahaczamy o Przewóz i zwiedzamy wieżę...


w której zakończył swój żywot  książę żagański,  śmiercią głodową, zamurowany w wieży...


jeszcze krótki spacer po parku...


Szczęśliwi i pełni wrażeń docieramy do domu ,
w myśli już układając następną wyprawę w te strony ,ale tym razem z rowerami  :-)













  • DST 39.33km
  • Czas 02:31
  • VAVG 15.63km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przejażdżka z Niespodzianką

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 13.10.2014 | Komentarze 4

Ranek mokry i ciemny ,nie sprzyjał nawet myśli o jakimkolwiek wyjeździe  ,czy wyjściu z domu. Powolny obiad i kawa u Mamy . Nie jesteśmy jednak przyzwyczajeni do bezczynnego siedzenia w domu ,tym bardziej ,że za oknem w między czasie zrobiła się piękna pogoda.Szybka decyzja i już  wyciągamy rowery z piwnicy. Kierunek ,Gliniak w ok Kruszyna . Mijamy Iwiny ,Lubków ,zbliżamy się do Tomaszowa ... i tu niespodzianka , z naprzeciwka ,w naszym kierunku podąża rowerzysta ,z jego zachowania wynika ,że nas kojarzy ,(robi slalomy po całej ulicy ), zastanawiamy się kto to ? Po chwili jest już przy nas ,okazuje się ,że to TomSawyer znajomy z bikestats. Krótkie zapoznanie i decyzja o wspólnej przejażdżce. Przez Tomaszów ,Kraśnik jedziemy na Gliniak ,przyjemny spokój ,paru wędkarzy na brzegu  i my zatopieni w rozmowie ,przecież to takie niecodzienne spotkanie.Jedziemy dalej, nahtah nadaje kierunek ,oczywiście mylimy drogę :-D ,ale to nic przez działki dojeżdżamy do małego wiaduktu ,a następnie wpychamy rowery na obwodnicę . Jedziemy dalej ,Kruszyn, Łaziska  ,przecinamy główną na Iwiny i jedziemy prosto,wzdłuż wioski ,w kierunku Jaroszewic, pokonujemy górki ,podziwiamy widoki .Pozostawiamy za sobą Żeliszów i wjeżdżamy do Raciborowic ,jeszcze na chwilę na Kamionkę ,Tomek jej nie widział . Na krzyżówce  jeszcze chwila rozmowy i rozstajemy się z nadzieją na wspólne wypady w przyszłości. Miłe popołudnie, w miłym towarzystwie ,już nie tylko na blogu ,ale w realu .

Gliniak w ok Kruszyna ...


Spotkanie w realu TomSawyer i nahtah ,nasza pierwsza wspólna przejażdżka...


Nasze maszyny...


Mały wiadukt...


  • DST 55.84km
  • Czas 04:02
  • VAVG 13.84km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Magiczne miejsca Asuan i Stawy Parowskie

Niedziela, 5 października 2014 · dodano: 13.10.2014 | Komentarze 5

Wczesnym ,mglistym, niedzielnym porankiem pakujemy rowery na samochód i ruszamy , Z Bolesławca już w pełnym składzie czyli ja ,nahtah i,n1cram, udajemy się do Kliczkowa .Tam po rozpakowaniu rowerów rozpoczynamy naszą wyprawę .Nasz cel to Asuan , zbiornik wodny w okolicach Ołoboku.Żeby nie było za nudno i za szybko skręcamy jeszcze na zaporę i zalew ,Mimo ,że zimno ,widok cudowny ,mgła otula wszystko dookoła.Po chwili opuszczamy to miejsce i ruszamy w kierunku naszego celu , przez Osiecznicę docieramy do Parowej . Pogoda nam sprzyja ,mgła opada i pokazuje się słoneczko .Nie do końca wiemy którędy jechać ,więc o drogę wypytujemy mieszkańców . Niektórzy wiedzą ,niektórzy, o dziwo,nawet nie mają pojęcia ,że takie miejsce w ogóle istnieje . Wszystko już wiemy ,wiec ruszamy dalej. Oczywiście wjeżdżamy nie w tę drogę co trzeba,ale wszystkie drogi prowadzą do Rzymu.Przynajmniej mamy okazję popodziwiać Ołobok, miejscowość gdzie domy porozrzucane są po całej okolicy. Docieramy do Kuźniczego Mostu ,to tutaj jest przejście do Magicznej Krainy . Jedziemy przez lasy ,drogą wymarzona dla rowerzystów ,kierujemy się na Asuan ,trasa jest bardzo dobrze oznaczona . Docieramy do tego pięknego miejsca ,okazuje się ,że na miejscu jest ekipa ludzi pozytywnie zakręconych z leśniczym na czele .Dostajemy od nich mapki ,oraz informacje dotyczące tej pięknej okolicy. Zostawiamy rowery ,bierzemy aparaty fotograficzne w rękę i idziemy podziwiać Asuan .Jesteśmy pod wrażeniem tego urokliwego miejsca.Otrzymujemy wskazówki jak dotrzeć do żeremi bobrów ,niestety teren podmokły ,zarośnięty ,poprzecinany rowami z wodą . Przy przeskakiwaniu jednego z nich ,but zostaje mi w błocie ,dochodzimy do wniosku ,że nie będziemy ryzykować . Wracamy i tu czeka na nas niespodzianka ,podchodzi do nas Pani z blaszką jeszcze ciepłego ciasta i nas częstuje .Oczywiście nie odmawiamy i jesteśmy pod wielkim wrażeniem , gorące ciasto w samym środku lasu !!! Jeszcze kilka wskazówek od Miłośników lasu , w którym kierunku jechać i co zobaczyć i jesteśmy już w trasie . Cudowne drogi ,spokój,cisza ,lasy i polany i my troje na swoich rowerach. Trzymamy się szlaku .Dojeżdżamy do stawów hodowlanych , piękne i urokliwe , po obu stronach drogi z masą ptactwa wodnego.I tu czeka nas wielka niespodzianka ,ukazują się nam orły , piękne ,majestatyczne orły Bieliki. Cztery z nich przylatują aby nas powitać . Szczęki nam opadają ,jesteśmy w siódmym niebie ,tego się nie spodziewaliśmy .Podziwiamy ten niecodzienny widok. Jeszcze pod dużym wrażeniem jedziemy dalej ,otaczają nas piękne różnorodne lasy i kolory jesieni .Dobre humory nas nie opuszczają. Wjeżdżamy w następny staw ,ten jest ogromny ,tak jak i karpie które popisują się przed nami wyskakując wysoko ponad wodę .jak potężne muszle małż leżące na brzegu ,jak ławice małych rybek ,które płynąc malują nam fajerwerki na wodzie i wszędobylskie kolory, jaskrawe żółcie i czerwienie na tle niebieskiej wody. Trudno nam to miejsce opuszczać ,ale jedziemy dalej .Jeszcze punkt widokowy i wracamy ,powoli czas nam się kończy . Do Parowej a następnie Kliczkowa ,zahaczamy jeszcze raz o Zaporę ,pakujemy rowery i wracamy do szarej rzeczywistości... I zostaje tylko niedosyt ,ale wiemy na pewno ,jeszcze tu wrócimy , to jeszcze nie koniec...

Poranek nad zalewem w Osiecznicy był zimny i mglisty...


Kuźniczy Most ,przejście do Magicznej Krainy...


Asuan ,Ostoja wszelkiego ptactwa...


Asuan ,tam bobry mają swój raj...


A w samym środku lasu domek z serduszkiem...


Takimi drogami można jechać w nieskończoność...


Cztery... Orły Bieliki przyleciały nas powitać ,trzy pozostały nad lasem...


Wszędzie żółcie i czerwienie ,złota piękna jesień ...


Humory nam dopisywały...


Magia natury ...


To nie koniec ... my tam jeszcze wrócimy !!!

  • DST 19.16km
  • Czas 01:21
  • VAVG 14.19km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Sprzęt Cossack Costa Brava
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Święto wina i miodu pitnego na Grodźcu

Sobota, 4 października 2014 · dodano: 06.10.2014 | Komentarze 6

Udało nam się wyrwać po południu na Zamek Grodziec ,gdzie odbywało się Święto wina i miodu pitnego. Jako ,że było już dość późno ,wiec wybraliśmy najkrótszą drogę ,przez Jurków i przez las.Oczywiście nie obyło się bez komplikacji .Przed samą górą zamkową na naszej drodze pojawiła się przeszkoda w postaci zwalonego drzewa więc musieliśmy przedzierać się przez chaszcze i pola ,aby z powrotem znaleźć się na obranej trasie.Ale pokonaliśmy tę przeszkodę  i wdrapaliśmy się na samą górę . A tam wesoła muzyka i wszyscy bawią się szalenie . Nahtah pilnował rowerów ,a ja skorzystałam i poszłam na przegląd Zamku  . Weszłam na górę ,dobrze że miałam kask na głowie (po raz pierwszy zresztą), przydał sie bardzo ,bo zarysowałam  głową po suficie ,a swoją drogą to ciekawe ,jak tam rycerze wchodzili ??? Na górze wpadłam w zachwyt ,takiego widoku w tym miejscu jeszcze nie miałam. Oczywiście aparat poszedł w ruch  i  żal było opuścić to miejsce . Schodząc, po raz drugi zaryłam głową o sufit ,no ale przecież był kask ,sprawdził się jak najbardziej . Szybko kupiliśmy miodzik i naleweczkę i do domu przez Sędzimirów  bo już późno się zrobiło , a jutro przecież dłuższa wyprawa się szykuje

Pierwsza jazda w kasku...


Droga na Zamek...


Żeby nie było za nudno ,przeszkoda na drodze...


a ja lubię ,tak przez dziurkę ...


 A na górze widok  niesamowity...